Choć autostrada A1 z Bełku do Świerklan jest gotowa, to w tym roku otwarta zostanie tylko jej połowa. Budowlańców zaskoczył śnieg i nie zdążyli pomalować pasów.
Jeszcze kilka dni temu kierowcy zacierali ręce, bo pojawiła się informacja, że 14-kilometrowy odcinek autostrady A1 z Bełku do Świerklan zostanie otwarty 16 grudnia. Wstęgę miał przeciąć prezydent Bronisław Komorowski, który będzie w tym czasie na obchodach rocznicy pacyfikacji kopalni Wujek w Katowicach. Drogowcy prawdopodobnie nie zdążą jednak przygotować uroczystej fety. Nie zakończyły się wszystkie odbiory techniczne i nadzór budowlany nie wydał jeszcze pozwolenia na użytkowanie tego odcinka.
– Termin przesunie się prawdopodobnie o kilka dni – przyznaje Dorota Marzyńska, rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Katowicach, ale uspokaja, że nowa autostrada na pewno otwarta zostanie w grudniu.
Niestety, jak dowiedziała się “Gazeta”, otwarta zostanie tylko połowa tego odcinka, czyli z Bełku do węzła Rowień (7,5 km). Pozostały fragment A1, od węzła Rowień do Świerklan, uruchomiony zostanie dopiero wiosną przyszłego roku. Jak to możliwe? Drogowcy tłumaczą, że wszystkiemu winna jest powódź, która wiosną i latem wstrzymała prace budowlane, oraz ostra zima, która przyszła za szybko. Obfite opady śniegu sprawiły, że nie udało się pomalować oznakowania na jezdniach oraz zamontować niektórych barierek ochronnych. – Zabrakło dosłownie kilku dni, by dokończyć prace – przekonuje Marzyńska.
To fatalne wieści dla kierowców mieszkających przede wszystkim w okolicach Wodzisławia i Jastrzębia, bo nadal będą musieli korzystać z zatłoczonej “wiślanki”. Nowa autostrada skróciłaby czas podróży o połowę.
W tym roku miał być gotowy też kolejny odcinek A1 ze Świerklan do granicy państwa w Gorzyczkach, ale ten fragment autostrady jest w zupełnej rozsypce. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad najpierw zerwała umowę z generalnym wykonawcą, firmą Alpine Bau, po czym pozwoliła, by Austriacy wrócili na plac budowy. W nowym kontrakcie wykonawca zobowiązał się, że robotnicy będą pełną parą pracować od godz. 6 do 22, i to nie tylko w sezonie budowlanym, ale także zimą, by zdążyć z otwarciem drogi do kwietnia 2012 roku, czyli przed Euro 2012. Na placu budowy niewiele się jednak dzieje. – Na razie firma robi inwentaryzację, ale do budowy jeszcze się nie zabrała – mówi jeden z miejscowych samorządowców.
GDDKiA uspokaja jednak, że wszystko jest w porządku i ten fragment A1 zostanie oddany w terminie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Autor: Tomasz Głogowski
Choć autostrada A1 z Bełku do Świerklan jest gotowa, to w tym roku otwarta zostanie tylko jej połowa. Budowlańców zaskoczył śnieg i nie zdążyli pomalować pasów.
Jeszcze kilka dni temu kierowcy zacierali ręce, bo pojawiła się informacja, że 14-kilometrowy odcinek autostrady A1 z Bełku do Świerklan zostanie otwarty 16 grudnia. Wstęgę miał przeciąć prezydent Bronisław Komorowski, który będzie w tym czasie na obchodach rocznicy pacyfikacji kopalni Wujek w Katowicach. Drogowcy prawdopodobnie nie zdążą jednak przygotować uroczystej fety. Nie zakończyły się wszystkie odbiory techniczne i nadzór budowlany nie wydał jeszcze pozwolenia na użytkowanie tego odcinka.
– Termin przesunie się prawdopodobnie o kilka dni – przyznaje Dorota Marzyńska, rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Katowicach, ale uspokaja, że nowa autostrada na pewno otwarta zostanie w grudniu.
Niestety, jak dowiedziała się “Gazeta”, otwarta zostanie tylko połowa tego odcinka, czyli z Bełku do węzła Rowień (7,5 km). Pozostały fragment A1, od węzła Rowień do Świerklan, uruchomiony zostanie dopiero wiosną przyszłego roku. Jak to możliwe? Drogowcy tłumaczą, że wszystkiemu winna jest powódź, która wiosną i latem wstrzymała prace budowlane, oraz ostra zima, która przyszła za szybko. Obfite opady śniegu sprawiły, że nie udało się pomalować oznakowania na jezdniach oraz zamontować niektórych barierek ochronnych. – Zabrakło dosłownie kilku dni, by dokończyć prace – przekonuje Marzyńska.
To fatalne wieści dla kierowców mieszkających przede wszystkim w okolicach Wodzisławia i Jastrzębia, bo nadal będą musieli korzystać z zatłoczonej “wiślanki”. Nowa autostrada skróciłaby czas podróży o połowę.
W tym roku miał być gotowy też kolejny odcinek A1 ze Świerklan do granicy państwa w Gorzyczkach, ale ten fragment autostrady jest w zupełnej rozsypce. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad najpierw zerwała umowę z generalnym wykonawcą, firmą Alpine Bau, po czym pozwoliła, by Austriacy wrócili na plac budowy. W nowym kontrakcie wykonawca zobowiązał się, że robotnicy będą pełną parą pracować od godz. 6 do 22, i to nie tylko w sezonie budowlanym, ale także zimą, by zdążyć z otwarciem drogi do kwietnia 2012 roku, czyli przed Euro 2012. Na placu budowy niewiele się jednak dzieje. – Na razie firma robi inwentaryzację, ale do budowy jeszcze się nie zabrała – mówi jeden z miejscowych samorządowców.
GDDKiA uspokaja jednak, że wszystko jest w porządku i ten fragment A1 zostanie oddany w terminie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Autor: Tomasz Głogowski