Z budowy wylecieli z hukiem za opóźnienia. Wrócili miesiąc temu, ponownie oferując najniższe ceny na wykonanie
granicznego odcinka autostrady A1. Mimo mijających tygodni robotników z firmy Alpine Bau między Świerklanami a Gorzyczkami trudno spotkać. Martwią się kierowcy, drżą samorządowcy, obawiają się eksperci. I tylko inwestor zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą, a opóźnienia budowie autostrady nie grożą.
Od miesiąca nie zmieniło się właściwie nic. A powinno. Bo budowa, kluczowego odcinka autostrady A1 prawie na rok została wstrzymana. Wykonawca do pracy dopiero się mobilizuje.
– Są to prace być może mało spektakularne i mało widoczne, ale niezwykle istotne. Trzeba przygotować cały plac budowy, teraz działają geodeci, prowadzona jest przez wykonawcę inwentaryzacja placu budowy po to, żeby wiedział, co tam jest – wyjaśnia Dorota Marzyńska, GDDKiA.
Choć wykonawca wiedzieć to już powinien. Bo wykonawca Alpine Bau powraca na plac budowy, z którego wcześniej go wyrzucono. Dyrektor kontraktu
na nasze pytania odpowiedzieć obiecał, lecz potem najwyraźniej zmienił zdanie i przestał odbierać telefon.
Na to, że prace ruszą z kopyta liczą podwykonawcy. Mimo wszystko wierzą, że na współpracy z Alpine Bau po raz kolejny się nie przejadą. Na razie wciąż trwają rozmowy.
– Wszystko powinno być zakończone po naszej myśli i uważamy, że dalej będziemy te roboty tak kontynuować jak poprzednio – zapewnia Józef Kuśka, Prefrow, podwykonawca Alpine Bau.
Budowa liczącego niecałe 100 kilometrów śląskiego odcinka autostrady A1 podzielona została na sześć części. Na razie ukończony został jeden. Za miesiąc do użytku oddany ma być kolejny łączący Bełk ze Świerklanami. Pozostałe powstać mają do 2012 roku.
Na to, że budowa zakończy się w terminie szczególnie liczą lokalne samorządy. – Czekamy z utęsknieniem aż ktoś podejmie jakieś roboty. Tym bardziej, że mieliśmy uzgodnione pewne zobowiązania budowniczych, co do naprawy naszych dróg – mówi Stanisław Gembalczyk, wójt Świerklan.
Obawy są uzasadnione. Bo przez 10 miesięcy w tym miejscu nie działo się nic. Nowy kontrakt z Alpine Bau generalna dyrekcja dróg krajowych i autostrad podpisała dopiero 1 października.
Ekspertów dziwi jednak to, że firma
raz wyrzucona za opóźnienia – na plac budowy powróciła. – Miano nadzieję, że w ramach
przetargu znajdziemy lepszego wykonawcę. Okazało się, że po zaproponowaniu najniższej ceny znowu wróciła na plac budowy ta sama firma – mówi dr Zygmunt Konopka, Wyższa Szkoła Techniczna.
I znów nie wiadomo czy zdąży budowę oddać w terminie.
Źródło: www.tvs.pl
Z budowy wylecieli z hukiem za opóźnienia. Wrócili miesiąc temu, ponownie oferując najniższe ceny na wykonanie
granicznego odcinka autostrady A1. Mimo mijających tygodni robotników z firmy Alpine Bau między Świerklanami a Gorzyczkami trudno spotkać. Martwią się kierowcy, drżą samorządowcy, obawiają się eksperci. I tylko inwestor zapewnia, że wszystko jest pod kontrolą, a opóźnienia budowie autostrady nie grożą.
Od miesiąca nie zmieniło się właściwie nic. A powinno. Bo budowa, kluczowego odcinka autostrady A1 prawie na rok została wstrzymana. Wykonawca do pracy dopiero się mobilizuje.
– Są to prace być może mało spektakularne i mało widoczne, ale niezwykle istotne. Trzeba przygotować cały plac budowy, teraz działają geodeci, prowadzona jest przez wykonawcę inwentaryzacja placu budowy po to, żeby wiedział, co tam jest – wyjaśnia Dorota Marzyńska, GDDKiA.
Choć wykonawca wiedzieć to już powinien. Bo wykonawca Alpine Bau powraca na plac budowy, z którego wcześniej go wyrzucono. Dyrektor kontraktu
na nasze pytania odpowiedzieć obiecał, lecz potem najwyraźniej zmienił zdanie i przestał odbierać telefon.
Na to, że prace ruszą z kopyta liczą podwykonawcy. Mimo wszystko wierzą, że na współpracy z Alpine Bau po raz kolejny się nie przejadą. Na razie wciąż trwają rozmowy.
– Wszystko powinno być zakończone po naszej myśli i uważamy, że dalej będziemy te roboty tak kontynuować jak poprzednio – zapewnia Józef Kuśka, Prefrow, podwykonawca Alpine Bau.
Budowa liczącego niecałe 100 kilometrów śląskiego odcinka autostrady A1 podzielona została na sześć części. Na razie ukończony został jeden. Za miesiąc do użytku oddany ma być kolejny łączący Bełk ze Świerklanami. Pozostałe powstać mają do 2012 roku.
Na to, że budowa zakończy się w terminie szczególnie liczą lokalne samorządy. – Czekamy z utęsknieniem aż ktoś podejmie jakieś roboty. Tym bardziej, że mieliśmy uzgodnione pewne zobowiązania budowniczych, co do naprawy naszych dróg – mówi Stanisław Gembalczyk, wójt Świerklan.
Obawy są uzasadnione. Bo przez 10 miesięcy w tym miejscu nie działo się nic. Nowy kontrakt z Alpine Bau generalna dyrekcja dróg krajowych i autostrad podpisała dopiero 1 października.
Ekspertów dziwi jednak to, że firma
raz wyrzucona za opóźnienia – na plac budowy powróciła. – Miano nadzieję, że w ramach
przetargu znajdziemy lepszego wykonawcę. Okazało się, że po zaproponowaniu najniższej ceny znowu wróciła na plac budowy ta sama firma – mówi dr Zygmunt Konopka, Wyższa Szkoła Techniczna.
I znów nie wiadomo czy zdąży budowę oddać w terminie.
Źródło: www.tvs.pl