Coraz większy hałas, wyboje i wolna amerykanka kierowców tirów. Tak wygląda droga wojewódzka biegnąca przez Świerklany do nowej autostrady A1. To zmora mieszkańców, którzy boją się o swoje bezpieczeństwo a na remont doczekać się nie mogą od kilku lat. Nie pomagają nawet petycje, bo urzędnicy bezradnie rozkładają ręce i tłumaczą, że z tą drogą nie jest wcale aż tak źle.
Frustracja mieszkańców osiąga niebezpieczne apogeum. Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, gdy otwarty został ostatni odcinek autostrady A1. Bronisława Wojtczak tak wielkiego natężenia tirów ma już dość. Droga zaczęła się robić coraz bardziej niebezpieczna, a codzienna jazda na rowerze stała się mocno ryzykowna. – Jeden wyskoczył, a ja się przewróciłam na krawężnik. Nikt nie stanął, żeby mnie podnieść. Kolejny odcinek autostrady jest w budowie, a tiry jeżdżą nieustannie. O podobne sytuacje wcale nietrudno. – Są granice wytrzymałości ludzi. My tego nie potrafimy wytrzymać – dodaje Leon Herman, mieszkaniec Świerklan.
Wszyscy w tej kwestii postanowili się zjednoczyć. Przez wyboje na drodze domy drżą w posadach a hałas jest nie do opisania. – O trzeciej już nie potrafią spać. To jest problem wymagający znacznego nakładu sił – zaznacza Tomasz Pieczka, radny. Dlatego pod petycją do marszałka i zarządu dróg wojewódzkich podpisało się prawie trzysta osób. Tyle że do tej pory kilkanaście podobnych nie przyniosło żadnego skutku. – Będą w stanie wyjść na drogę i blokować drogi na przejściach dla pieszych. Bo to co się dzieje to przechodzi ludzkie możliwości. Mieszkańcy są naprawdę mocno zdeterminowani – podkreśla Sebastian Karkoszka, radny.
Droga z dnia na dzień jest coraz bardziej pofałdowana i wygląda na to, że kierowcy wcale nie liczą się z ograniczeniami prędkości. – To co się dzieje w tych domach to jest nie do opisania. My i sąsiedzi władowaliśmy po kilkadziesiąt tysięcy złotych w remont domu. Tynkowanie, kanalizację, nowe przewody. Wszystko pęka! – denerwuje się Krzysztof Nieszporek, mieszkaniec Świerklan. Po kilku latach wojowania w końcu nastawienie Wojewódzkiego Zarządu Dróg do sprawy nieco się zmieniło. – Jeden z mieszkańców wystąpił na drogę sądową odnośnie odszkodowania za uszkodzony dom – oznajmia Antoni Mrowiec, wójt Świerklan.
W ślad chcą iść inni mieszkańcy. Tyle że urzędnikom podobno ten problem będzie rozwiązać niezwykle ciężko. – To co teraz powiem będzie być może źle odebrane. Ta droga jest w bardzo złym stanie, ale są gorsze. Tam nie ma ubytków w nawierzchni, droga jest po prostu pofałdowana – odpiera zarzuty Ryszard Pacer, Wojewódzki Zarząd Dróg w Katowicach
W kasie na remonty rocznie mają nieco ponad sto milionów złotych. A podobno cztery lata czekania na remont to i tak niedługo.
Reportaż wideo do obejrzenia na stronie www.tvs.pl
Źródło: www.tvs.pl
Coraz większy hałas, wyboje i wolna amerykanka kierowców tirów. Tak wygląda droga wojewódzka biegnąca przez Świerklany do nowej autostrady A1. To zmora mieszkańców, którzy boją się o swoje bezpieczeństwo a na remont doczekać się nie mogą od kilku lat. Nie pomagają nawet petycje, bo urzędnicy bezradnie rozkładają ręce i tłumaczą, że z tą drogą nie jest wcale aż tak źle.
Frustracja mieszkańców osiąga niebezpieczne apogeum. Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, gdy otwarty został ostatni odcinek autostrady A1. Bronisława Wojtczak tak wielkiego natężenia tirów ma już dość. Droga zaczęła się robić coraz bardziej niebezpieczna, a codzienna jazda na rowerze stała się mocno ryzykowna. – Jeden wyskoczył, a ja się przewróciłam na krawężnik. Nikt nie stanął, żeby mnie podnieść. Kolejny odcinek autostrady jest w budowie, a tiry jeżdżą nieustannie. O podobne sytuacje wcale nietrudno. – Są granice wytrzymałości ludzi. My tego nie potrafimy wytrzymać – dodaje Leon Herman, mieszkaniec Świerklan.
Wszyscy w tej kwestii postanowili się zjednoczyć. Przez wyboje na drodze domy drżą w posadach a hałas jest nie do opisania. – O trzeciej już nie potrafią spać. To jest problem wymagający znacznego nakładu sił – zaznacza Tomasz Pieczka, radny. Dlatego pod petycją do marszałka i zarządu dróg wojewódzkich podpisało się prawie trzysta osób. Tyle że do tej pory kilkanaście podobnych nie przyniosło żadnego skutku. – Będą w stanie wyjść na drogę i blokować drogi na przejściach dla pieszych. Bo to co się dzieje to przechodzi ludzkie możliwości. Mieszkańcy są naprawdę mocno zdeterminowani – podkreśla Sebastian Karkoszka, radny.
Droga z dnia na dzień jest coraz bardziej pofałdowana i wygląda na to, że kierowcy wcale nie liczą się z ograniczeniami prędkości. – To co się dzieje w tych domach to jest nie do opisania. My i sąsiedzi władowaliśmy po kilkadziesiąt tysięcy złotych w remont domu. Tynkowanie, kanalizację, nowe przewody. Wszystko pęka! – denerwuje się Krzysztof Nieszporek, mieszkaniec Świerklan. Po kilku latach wojowania w końcu nastawienie Wojewódzkiego Zarządu Dróg do sprawy nieco się zmieniło. – Jeden z mieszkańców wystąpił na drogę sądową odnośnie odszkodowania za uszkodzony dom – oznajmia Antoni Mrowiec, wójt Świerklan.
W ślad chcą iść inni mieszkańcy. Tyle że urzędnikom podobno ten problem będzie rozwiązać niezwykle ciężko. – To co teraz powiem będzie być może źle odebrane. Ta droga jest w bardzo złym stanie, ale są gorsze. Tam nie ma ubytków w nawierzchni, droga jest po prostu pofałdowana – odpiera zarzuty Ryszard Pacer, Wojewódzki Zarząd Dróg w Katowicach
W kasie na remonty rocznie mają nieco ponad sto milionów złotych. A podobno cztery lata czekania na remont to i tak niedługo.
Reportaż wideo do obejrzenia na stronie www.tvs.pl
Źródło: www.tvs.pl