Zamienił wózek inwalidzki na rower

Zamienił wózek inwalidzki na rower

10.01.2015 15:50:55

Mariusz Urbanek z Jankowic zebrał pieniądze na nowy, specjalistyczny rower, potrzebny do rehabilitacji. 39-letni dziś mężczyzna urodził się z porażeniem mózgowym. Taki trójkołowy rower pozwala mu na odrobinę niezależności i samodzielności. I jest doskonałym prezentem na 39. urodziny (Mariusz urodził się w grudniu) oraz na urodziny i na święta.

Od zawsze – z racji choroby – był zmuszony do korzystania z inwalidzkiego wózka… Gdy miał 10 lat, otrzymał od cioci pierwszy rowerek trójkołowy, który jak się później okazało był idealny do poruszania się po jego ulicy, a nawet miejscowości. Wraz z dorastaniem trasy stawały się coraz dłuższe, a co za tym idzie istniała konieczność wymiany rowerów do aktualnych predyspozycji fizycznych.

Przez cały ten okres jego życia rowery te w pewnym stopniu zastępowały wózek inwalidzki. Konstrukcja roweru trójkołowego niejednokrotnie przewyższała zalety korzystania z wózka inwalidzkiego pozwalając Mariuszowi poznawać okoliczne miasta, takie jak Rybnik, Żory, Wodzisław itp…

– Na trzech kołach pielgrzymowałem też do Częstochowy. Dzięki takiej konstrukcji miałem, mam możliwość poznawania Beskidu Śląskiego, Żywieckiego – mówi Mariusz Urbanek.

Aby mógł żyć i funkcjonować na obecnym poziomie, od dzieciństwa towarzyszyła mu rehabilitacja i wszystkie jej odmiany. Dzisiaj w życiu dorosłym też potrzebuje stałej dożywotniej rehabilitacji w specjalistycznych ośrodkach.

M.in. dlatego prowadzi akcję „1% – Jestem Wasz Jedyny”. – Dzięki niej mogę sobie pozwolić na jeden, dwa wyjazdy w roku na turnusy. Bywa na nich tak, że to co rano wyćwiczę, porozciągam na zabiegach, często „zastyga”, kiedy siedzę na wózku podczas popołudniowych spacerów. Chcę podkreślić, że rehabilitacja fizyczna to nie wszystko, dla mnie również ważna jest rehabilitacja społeczna. Siedząc na wózku czuję się niejako ubezwłasnowolniony, a przecież jako osoba słabo chodząca chciałbym móc się swobodnie przemieszczać – mówi Mariusz Urbanek.

Od wielu lat zastanawiał się jak pogodzić rower z wyjazdem na turnus. „Stary” rower mierzy ponad dwa metry długości i metr szerokości, czyli transport pociągiem, autobusem, samochodem osobowym jest niemożliwy, a już na pewno bardzo trudny. – Około dwóch lata temu w poszukiwaniu nowych rozwiązań konstrukcyjnych natrafiłem w Internecie na trójkowy składany rower.

Po kilku dniach surfowania udało mi się dotrzeć m.in. do firmy AZUB w Czechach. Najpierw były długie tygodnie analizy wszystkich materiałów związanych z tą firmą, które były publikowane w Internecie. – Początkowo do tego projektu nie podchodziłem ze zbytnim zaangażowaniem. Momentami byłem wręcz nastawiony, że to i tak się nie uda. Dlatego też były tygodnie, miesiące, w których to pomysł o „nowych nogach”, bo tak nazywam mój rower, odkładałem do szuflady – wspomina Mariusz Urbanek.

Tak było do listopada 2013 roku, kiedy trafił na spotkanie grupy wsparcia rodziców dzieci niepełnosprawnych stowarzyszenia OLIGOS. – Na tym spotkaniu moja partnerka Marysia przeczytała artykuł, w którym opisała czym jest dla mnie rower. Tematem tym bardzo zainteresowała się pani Elżbieta Piotrowska, prezes OLIGOS-u, która m.in. poprzez profil na facebooku nagłośniła całą sprawę – opowiada Mariusz Urbanek.

Od tamtej pory ruszyła ogromna lawina dobrych ludzi, dla których ta sprawa nie jest obojętna. – Do dziś nie jestem w stanie powiedzieć, w jaki sposób ten temat dotarł do lokalnych mediów, które dodatkowo nagłośniły całą sprawę, a z pewnością bez których nie byłoby dzisiejszego finału – mówi Mariusz.

Już w grudniu 2013 roku zgłosiła się Młoda Para która postanowiła pomóc poprzez zbiórkę wśród swych znajomych. Zbiórka odbyła się w ramach akcji „1% – Jestem Wasz Jedyny”. Od stycznia do końca kwietnia 2014 roku skupił się na dotarciu do jak największej ilości osób, by przekonać podatników do przekazania 1% na ten cel. – Pomagali mi rodzina, znajomi, przyjaciele, znajomi tych znajomych i bardzo wiele innych osób, których nie jestem w stanie wymienić bo ich po prostu nie znam… – mówi Mariusz.

Od lutego do lipca 2014 pojawiło się osiem artykułów w internetowych mediach oraz w lokalnej prasie. – W czerwcu anonimowa starsza kobieta zgłosiła się do redakcji „Nowin”, przekazując 1000 zł darowizny na ten cel, wyobrażacie to sobie? Druga taka równie pozytywnie zaskakująca sytuacja była kiedy to w lipcu dostałem maila od pana młodego. Razem z narzeczoną, w ramach „weselnych kwiatów”, postanowili zorganizować zbiórkę i przekazać zabrane środki również na mój cel. Zebraną kwotę zaokrąglili do 2000 zł – mówi Mariusz Urbanek.

Wiedząc jakie były wpływy z 1 % w poprzednich latach, był pełen obaw, czy uda się zebrać kilkanaście tysięcy złotych na składany rower trójkołowy dopasowany. Dlatego też złożył wniosek o dofinansowanie w PCPR-rze. Pod koniec września otrzymał pozytywną odpowiedz i podpisał umowę o dofinansowanie w wysokości 9058 zł (w tym 1812 zł własnego wkładu).

Rozpoczął się prawdziwy wyścig z czasem, gdyż musiał dopracować techniczne szczegóły oferty i doprecyzować procedurę zakupu. – A ja ze dwa słowa po czesku i trzy po angielsku. Przypomniałem sobie o koledze Robercie, z którym zaczynałem jeździć na dłuższych trasach. Pomagał mi kupując części rowerowe właśnie w Czechach. Dziś Robert jest konstruktorem maszyn, w swej pracy wykorzystuje języki czeski i angielski, zna też bardzo dobrze moje ograniczenia fizyczne, dlatego też był właściwą osobą na właściwym miejscu – mówi Mariusz.

Ostatnim lecz najważniejszym etapem było „pogodzenia” względów formalnych, dwóch źródeł finansowania oraz zapłaty zagranicznego produktu. Tutaj dużą pomoc okazało stowarzyszenie OLIGOS. Z powodów proceduralnych przy zakupie skorzystał z pomocy firmy BIKE-SYSTEM, której również dziękuje za wieloletnią współpracę.

Całkowity koszt roweru wyniósł 17 598 zł. Brakująca kwota 8540 zł pochodzi z 1% oraz z darowizn bez których nie byłoby dalszego aktywnego życia Mariusza… – Jeden procent oraz darowizny są gromadzone na konie Stowarzyszenia Centrum Społecznego Rozwoju w Łaziskach Górnych bez którego od 4 lat nie byłaby możliwa moja aktywna rehabilitacja – podkreśla.

Akcja wciąż jest kontynuowana, ponieważ pieniądze na rehabilitację Mariusza potrzebne będą już zawsze. – Ze swojej strony na pewno zaskoczę Was jeszcze ciekawymi pomysłami – obiecuje.

– Przy okazji akcji udało mi się poznać bardzo wielu dobrych i mądrych ludzi z wiedzą, która zaowocowała poprowadzeniem tej akcji właściwym torem. Dziś też wiem, że ta wiedza owocować jeszcze przez wiele lat… Deklaruję nieść pomoc innym wykorzystując swoją wiedzę, doświadczenie i umiejętności – mówi Mariusz Urbanek.

Źródło: www.rybnik.com.pl